R.I.P.

Do Telavi, Alvani czy Pszaweli spokojnie dojedzie się marszrutkami. Ja z Pszaweli do Tibilisi jechałem za 6 lari. Droga jest prosta, dalej do Omalo to już niestety tylko coś większego ale to kosztuje około 200 lari w jedną stronę. Zależy ile was jedzie to cena się rozłoży ale więcej niż pięciu z bagażami to i tak do terenowki nie wejdzie. Cena czy jedzie się z Alavi czy z Pszaweli jest w zasadzie ta sama, bo generuje ją to co jest za Pszaweli. My zrobilismy tak: dotarliśmy rano do Telavi, wynajęliśmy taksówkę zwiedziliśmy cztery monastyry (warto je zobaczyć i popróbować winka) i pod wieczór wylądowaliśmy w Pszaweli, gdzie przenocowaliśmy a na rano rodzina, u której spaliśmy załatwiła dojazd do Omalo. Jedzie się 3,5 - 4 h. W zależności od pogody.

Co do wynajęcia samochodu w Tibilisi to komuś, kto nie ma doświadczenia w jeździe po górach to odradzam. Trasa jest trudna, nie za szeroka no i trzeba wjechać na prawie 3000 m i, co gorsza, zjechać.

Co do łapania stopa. To Gruzinów jadących do Omalo nie ma za wielu. najczęściej jeżdżą tam wynajęte terenówki z turystami. Tylko, że po pierwsze przeważnie są pełne, zeby było taniej od łebka a po drugie jeśli nie są pełne to, jeśli się zatrzyma, trzeba będzie partycypować w kosztach. Zresztą tak wypada.
My byliśmy w czasie, gdy było święto Mariamoba i wtedy jechało dużo Gruzinów tylko, że sporo kierujących było już porządnie pod wpływem czaczy.

To jest post, który napisałem w innym temacie. Dodam tylko, ze jesli nie chcesz ich transportu, bo jest drozszy niz u innych to zalatwia Ci taniej u kogos innego albo odstawia do Alwani gdzie wybor maszyn jest wiekszy.

Nie wiem co mowiła Iwona, bo jej nie spotkalismy, nocując u Any i Pato, ale oni mowią, ze jesli nie chcemy jechac z Pato do Omalo to mogą załatwic cos taniej i nam rzeczywiscie zalatwili za 200 lari. Mowia tez, ze mozna probowac zlapac stopa. Tylko, ze Gruzini sami rzadko tam jezdza a jak sie zlapie auto z turystami to i tak wypada sie dorzucic. Co i tak sie opłaca jak sie jest samemu czy we dwoje.
Droga tam jest rzeczywiscie trudna i wydaje mi sie, ze przeprawianie się do Omalo z jakas przypadkową osobą, która nie ma doswiadczenia w takiej jezdzie, to spore ryzyko. Lada Niva spokojnie dojedzie, ale wyprawa SUVem a tym bardziej osobowym to juz szalenstwo.

Winogrona, arbuzy, pomidory i inne smakowitosci prosto z krzaka.